Jak robić takie "kwiatuszki" uczyłam się kiedyś w szkole, teraz spróbowałam przypomnieć sobie, jak to się robiło...
Początkowo wyszły mi dwa mniejsze bukiety (po 7 "różyczek").
Pierwszy:
Muszę przyznać, że mi samej bardzo przypominają żywe suche kwiaty, jak chociażby ten:
... który z kolejną turą "kwiatuszków" świeżo po delikatnym lakierowaniu czekał na swoją kolej w tworzeniu odpowiedniej kompozycji...:
... która z kolei w ostatecznej (czytaj, pokazowej) wersji wygląda tak (zdjęcia niestety się przebarwiły...):
A Wy za co lubicie jesień?
(Nie żebym zapomniała o TUSalu... Owszem, pamiętam. Zdjęcia słoiczka niebawem...)
A różyczki zgłaszam do wyzwania Szuflady
Piękny bukiet
OdpowiedzUsuńŚliczne! Ostatnio na zajęciach z rękodzieła, które organizujemy w lokalnej bibliotece, znajoma pokazywała jak robić takie róże, ale nie mogłam pójść bo byłam chora :( Po twoich różyczkach widzę, że jednak warto byłoby nauczyć się składać takie kwiaty. Są przepiękne!
OdpowiedzUsuńbukiet śliczny:)
OdpowiedzUsuńśliczny bukiecik ;)
OdpowiedzUsuń