Kolejna moja zachcianka. Pierwsze wypociny frywolitkowe:
Zakupiłam wypróbowane kordonki... (tu jeszcze z niedokończoną robótką...)
... i zaopatrzyłam się w igły oraz czółenka (przy okazji także szydełko):
Tak zaczęła się zabawa. Na początek z igłą, i to tą najgrubszą...
Od małych próbek przeszłam do nieco większych.
Próba pierwsza:
Próba druga:
Trzecia:
Na chwilę obecną ostatnia (czwarta):
Nie sądzę, żebym wykorzystała je w jakikolwiek inny sposób niż jako zakładki do książek, ale przynajmniej spróbowałam i stwierdziłam, że nie taki diabeł straszny. Przyjemna zabawa, tylko musiałabym sporo ćwiczyć, żeby nie wychodziły mi takie krzywulce :)
Widzę, że nie tylko mnie zachciało się frywolitki, też próbuję i też na igle, wkrótce też coś ujawnię u siebie. Próbka super :) pozdrawiam ciepło i powiodzenia:)
OdpowiedzUsuń