Za "stojak", z chwilowego braku wolnego wazonu, posłużyła szpula grubej nici. Różyczki typowych listków nie mają, ale póki co chyba nie umniejsza im to uroku...
Widok "z góry"
Może kiedyś będę umiała zrobić kwiatuszki bardziej przypominające żywe. Jak chociażby ta poniżej, nawiasem mówiąc nieziemsko pachnąca.
Cudne róże, fajny pomysł, żeby w oczekiwaniu na te prawdziwe, zrobić sobie z bibuły:)
OdpowiedzUsuńOj one wyglądają jak żywe! Przepiękne kwiaty :) Na pewno nieziemsko wyglądałby cały duży bukiet :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam,
Iwona
Minimalne różnice między Twymi różami a prawdziwymi - chyba tylko zapach:)
OdpowiedzUsuńPodziwiam, wiem ile trzeba mieć w paluszkach zręczności...
OdpowiedzUsuńpiękne różyczki ;) masz talent
OdpowiedzUsuń