Druga odsłona słoiczka - teraz już nieco przyozdobionego:
"Ociepliłam" słoiczek "szaliczkiem" wyszydełkowanym muliną (najlepsza rzecz, jaka do tej pory wyszła mi spod szydełka), dodałam też jedną z na próbę dzierganych kuleczek, najbardziej pasującą kolorystycznie - ot tak, żeby sobie dyndało.
Mój słoiczek nie ma "nakrycia" z prostej przyczyny - najczęściej stoi on sobie tak:
w związku z czym, "nakrycie" trochę by mi przeszkadzało. Wynika to również z mojego wygodnictwa - kiedy sięgam po słoiczek na odpadki, mam też pod ręką zapasowe igły i "pomocników" (naparstek, nawlekacz, szydełka).
A tak prezentuje się wnętrze:
Kolejna odsłona za miesiąc.
PS. Dziękuję za komentarze - rozpływam się od pochwał ;)) Ślę uściski Zaglądającym i Komentującym.
pomysłowo:))
OdpowiedzUsuńBardzo fajny pomysł:)
OdpowiedzUsuń