Są rzeczy za które warto lubić jesień, jak na przykład za ogrom kolorów... przede wszystkim widoczny na liściach, które mimo wszystko szybko tracą swoje piękno. Ale warto je chociaż na chwilę zatrzymać... Ja wykorzystałam liście (klonu) do wykonania poniższych dekoracji.
Jak robić takie "kwiatuszki" uczyłam się kiedyś w szkole, teraz spróbowałam przypomnieć sobie, jak to się robiło...
Początkowo wyszły mi dwa mniejsze bukiety (po 7 "różyczek").
Pierwszy:
... i drugi:
Muszę przyznać, że mi samej bardzo przypominają żywe suche kwiaty, jak chociażby ten:
... który z kolejną turą "kwiatuszków" świeżo po delikatnym lakierowaniu czekał na swoją kolej w tworzeniu odpowiedniej kompozycji...:
... która z kolei w ostatecznej (czytaj, pokazowej) wersji wygląda tak (zdjęcia niestety się przebarwiły...):
A Wy za co lubicie jesień?
(Nie żebym zapomniała o TUSalu... Owszem, pamiętam. Zdjęcia słoiczka niebawem...)